Category Archives: Świadectwa

Świadectwo Małgorzaty

 

Na imię mam Małgorzata. Godzien Jesteś Panie, by głosić Twoją chwałę, by Cię uwielbiać, by Cię wysławiać za wielką Twoją miłość, za łaski, których udzielasz każdego dnia. Bądź Uwielbiony Panie, za wszelkie dobrodziejstwa, za wszystkich ludzi, których stawiasz na drodze mojego życia, a szczególnie za WMM w Polańczyku. Odwlekałam spotkanie ze Wspólnotą. Gdy w grudniu 2017 r. w Kościele Królowej Polski w Jarosławiu odbywały się misje, usłyszałam wyraźnie by uczestniczyć w rekolekcjach, oraz by się spotkać z Ks. Markiem. Skorzystałam z Sakramentu Pokuty gdzie zostałam uwolniona z grzechów, do których częściowo już nie wróciłam. Była to dla mnie ogromna łaska. Po pewnym czasie pojechałam do Polańczyka na swoje indywidualne rekolekcje. Tam otrzymałam kolejne łaski. Szczególnie łaskę uzdrowienia podziurawionego serca-poprzez modlitwę wstawienniczą. Pan uleczył mnie z głuchoty i ślepoty duchowej. Pan uwolnił mnie z wielu zniewoleń-od uzależnienia od komórki, internetu, wszelkich pożądań. Uwolnił od siebie samej, od ludzi, od wszelkich przywiązań do ludzi i do rzeczy materialnych. PAN. wypełnia każdą moją przestrzeń swoją obecnością i udziela łask według mojego otwarcia się na Jego łaski. Łączyłam się przez radio Fara, które transmitowało Mszę św. o uzdrowienie z Polańczyka 17.03.2018 r. Pan wszedł w kolejne przestrzenie mojego serca. Po raz kolejny skruszył moje serce, by tylko On mógł być w moim sercu. Było słowo poznania- Pan uzdrawia osobę chorą na jaskrę, ja odczułam to w oczach i zostałam uzdrowiona. Pan dotknął mnie swoją łaską uzdrowienia bym się nie martwiła. Będąc ze Wspólnotą w Medjugorie w czerwcu 2018 r, odczułam niesamowitą obecność Maryi. W pełni oddałam moje życie Maryi-całe  moje życie, by Maryja się mną opiekowała. Byłam przed podjęciem ważnej decyzji życiowej. Wiem, że Maryja opiekuje się mną każdego dnia. Podjęłam dobrą decyzję, którą rozeznawałam m.in. dzięki Wspólnocie Miłości Miłosiernej. Gdy byłam na pielgrzymce, zostałam uzdrowiona z bólu gardła w Kościele św. Błażeja w Dubrowniku. Można powiedzieć – przypadek, ale mam pracę, odnalazłam się też w nowej rzeczywistości-nie dzięki swoim siłom, ale dzięki łasce Bożej i modlitwie WMM. Pojechałam raz na dzień skupienia do Wspólnoty i Pan po raz kolejny dotknął mnie swoją łaską w sakramencie pojednania. Dziękuję Panu Bogu i Wspólnocie Miłości Miłosiernej, że z duchowego trupa mogłam się na nowo narodzić i żyć Nowym Życiem. We wspólnocie doświadczyłam też namacalnej obecności Bożej; mogłam ujrzeć oczami Pana Jezusa jakie słowa Pan Bóg kieruje do mnie, w modlitwie wstawienniczej. Każdego dnia oddaję się Panu Jezusowi i modlę się o Dary Ducha Świętego, by to Pan Jezus kierował moim życiem-moimi myślami, słowami i czynami. Bogu niech będą dzięki, że mogę rozpocząć w wolności Nowe życie. Niech Pan błogosławi i udziela potrzebnych łask Wspólnocie. Tam doświadczyłam miłości Bożej i że jestem umiłowanym dzieckiem Boga. Bądź Uwielbiony Panie za wszelkie łaski, których doświadczam każdego dnia AMEN

Małgorzata.

Świadectwo Joanny 2.

Świadectwo – 08.01.2019 – Polańczyk

 

Na początku stycznia byłam na rekolekcjach we Wspólnocie Miłości Miłosiernej w Polańczyku. Był to wspaniały czas, który pozwolił mi poznać bliżej swoje serce i zbliżyć się do Jezusa. Mimo wielu lat terapii i starań, żyłam cały czas przeszłością. Zatrzymałam się jakby w miejscu i nadal czułam się czymś związana. Doznałam ogromnej łaski na modlitwie uwolnienia prowadzonej przez Wspólnotę. Dostałam Słowo, że Jezus przeciął wszystkie niewidzialne więzy jakie łączyły mnie z przeszłością, a także z rodziną. Posługujący mieli obraz, że mam spętaną węzłami klatkę piersiową. Jezus przeciął oś czasu i mnie uwolnił. Poza tym było rozeznanie, że bardziej skupiam się na ludziach wokół siebie niż Jezusie.

Kolejną łaską było przecięcie więzów emocjonalnych, duchowych i fizycznych z mężczyzną, w którym od dawna byłam nieszczęśliwie zakochana. To uczucie i mocne związanie z nim powodowało ogromne cierpienie, które utrudniało mi normalne funkcjonowanie. Żyłam wciąż złudnymi marzeniami i przeszłością. Trwało to już około 2 lata i nie wyobrażałam sobie bym potrafiła żyć bez niego. Jezus przyszedł z łaską uwolnienia. Wcześniej nic nie pomagało, nawet zerwanie całkowitego kontaktu.

 

Joanna

Świadectwo Joanny.

Świadectwo – 06.06.2108 – Polańczyk

 

Chciałabym dać świadectwo o tym jak wielkie cuda Jezus dla mnie uczynił poprzez modlitwę Wspólnoty Miłości Miłosiernej w Polańczyku.

Od wielu lat bardzo cierpiałam i leczyłam się u wielu lekarzy i terapeutów. Badania psychiatryczne i pobyt w szpitalu wykluczyły chorobę psychiczną. Okazało się, że mój stan był spowodowany problemami duchowymi oraz przemocą jaką zaznałam w dzieciństwie.

Od wielu lat prowadzę walkę o całkowite uwolnienie. Od 2015 roku regularnie byłam pod opieką księży egzorcystów. Dwa dni przed modlitwą w Polańczyku (dn. 04.06.2018) byłam na modlitwie egzorcyzmu. Miałam wtedy manifestacje, które powodują duże cierpienie. Księża nie wiedzieli co się dzieje i czy jestem już całkowicie wolna.

Nie wiedziałam już co robić, gdyż mimo wielu starań ciągle byłam dręczona i nie mogłam normalnie żyć. Zrozpaczona zadzwoniłam do Ks. Marka Wasąga z prośbą o pomoc. Ksiądz Marek zgodził się bym przyjechała do Polańczyka dn. 06.06.2018 na modlitwę wstawienniczą, by rozeznać  przyczyny moich problemów duchowych, by prosić Ducha św. o światło. Do wspólnoty przyjechałam pierwszy raz w życiu i osoby posługujące nic o mnie nie wiedziały.

Przyjechałam z zapytaniem jakie są przyczyny tego zniewolenia. Nie spodziewałam się, że dostanę niewyobrażalnej łaski. Jezus na  modlitwie uwolnił mnie z wielu złych duchów. Prawdopodobnie z siedmiu tak jak św. Marię Magdalenę. Nie spodziewałam się, że jest to możliwe, gdyż wcześniej wiele lat cierpiałam.

            Weszłam do kaplicy i przede mną znajdowała się piękna ikona Jezusa Miłosiernego. Na początku nie mogłam za bardzo na nią patrzeć. Modlili się nade mną ks. Wasąg, ks. Maciej i siostra ze wspólnoty.

W Polańczyku pierwszy raz zetknęłam się z charyzmatem tłumaczenia języków. Posługujący nic nie mówili od siebie tylko stali się narzędziami Ducha Świętego. Na początku mieli przekonanie jakbym miała zablokowaną wolę, jakbym była zamknięta, nie potrafiła sama podejmować decyzji. Dlatego najpierw modliliśmy się o przywrócenie wolnej woli. Ks. Maciej miał też obraz jakbym była skuta kajdankami, jakby ktoś mi związał ręce.

Podczas modlitwy wstawienniczej Jezus zapewnił mnie, abym czuła się bezpieczna, że On jest zawsze przy mnie, że On jest moim prawdziwym Ojcem, żebym przyjęła Go za Ojca. Zapewnił, że z miłości dla mnie dał się ukrzyżować i zabić. Ks. Maciej powiedział, że ma wrażenie jakby Jezus patrzył z ikony tylko na mnie.

Następnie Jezus ustami posługujących prosił mnie bym patrzyła mu się w oczy na ikonie, abym nie odwracała wzroku i nie mrużyła oczu. W tym momencie miałam wrażenie jakby sam Jezus patrzył mi głęboko w oczy i Jego wzrok przenikał moją duszę. Było to niemal mistyczne doznanie.

Wtedy właśnie Jezus zapewnił mnie, że chce mnie uwolnić od złych duchów, które mieszkają we mnie, wymienił ich imiona, a następie rozkazał im, by odeszły. Wyrzucił ze mnie dużo złych duchów bez potrzeby egzorcyzmów. Z tych duchów jakie zapamiętałam był na pewno duch domu i związane z nim duchy nienawiści i przemocy. Następnie Jezus nakazał wyjść ze mnie m.in. duchom śmierci i bluźnierstwa po czym rzuciło mną na ziemię i w ten sposób zły jakby zamanifestował się przed odejściem.

Gdy wróciłam z Polańczyka, wiele osób zauważyło po mnie pozytywne zmiany tzn., że jestem radośniejsza, że szybciej mówię a także, że się zmieniłam nawet na twarzy. W mym sercu czułam miłość, pokój i przebaczenie. Przed modlitwą czułam się jakby przepełniona nienawiścią. Dostałam także regularnie miesiączkę. Wcześniej cykl menstruacyjny był zablokowany i nie występował przez wiele miesięcy, co powodowało wiele problemów zdrowotnych. Oprócz tego zostałam uwolniona z lęków, które mnie paraliżowały. Duch śmierci powodował we mnie zaburzenia depresyjne, myśli samobójcze i zabierał radość życia. Stałam się także jakby bardziej wrażliwa na piękno przyrody i zaczęłam z powrotem otwierać się na ludzi. Wcześniej w ludziach widziałam tylko zło, oceniałam ich i potępiałam. Doznałam także łaskę czystości serca, gdyż byłam dręczona również przez pożądliwe i bluźniercze myśli. Jeszcze w tym samym miesiącu pojechałam na warsztaty pisania ikon do Sanoka, gdzie udało mi się napisać dwie ikony.

Zaskakujące jest, że nazwy złych duchów, jakie Jezus ze mnie wyrzucił są związane z moją przeszłością. Poza tym zawsze czułam się w mieszkaniu u rodziny jakbym była w grobowcu, jakbym była czymś związana i sparaliżowana. W obu mieszkaniach wydarzyło się w przeszłości wiele zła i grzechu.

Osoby posługujące mieli poznanie, że jestem ofiarą przemocy i molestowania. To wiele dla mnie znaczyło, gdyż cała rodzina mi nie wierzyła i wmawiała mi chorobę psychiczną. W dzieciństwie i okresie dorastania doznałam wiele przemocy zwłaszcza ze strony ojca, głównie psychicznej i nienawiści. Byłam tez molestowana. Gdy prosiłam mamę o pomoc ona wszystkiemu zaprzeczyła, wmawiała mi, że ojciec chce dla mnie dobra. Później pozwalałam się krzywdzić i wykorzystywać seksualnie przez mężczyzn, gdyż myślałam, że takie zachowanie jest normalne. To rozeznanie potwierdziło, że wszystko, co przeżyłam w dzieciństwie było prawdą. Wcześniej nie wierzono mi, wmawiano mi urojenia i psychozę.

Miesiąc po modlitwie wstawienniczej (05.07.2018), byłam na modlitwie kontrolnej u ks. egzorcysty, na której już nic się działo. Ksiądz powiedział, że już nie będzie się nade mną modlił, bo nie widzi żadnych oznak zniewolenia.

Wcześniej miałam też problem z idealizowaniem księży, głównie egzorcystów i szukaniem pomocy bardziej u ludzi, niż u Boga. Tutaj Jezus pokazał mi, że tylko On jest Bogiem i ma moc uwalniania i uzdrawiania. Wydawało mi się, że bez pomocy księży egzorcystów i wieloletnich cierpień nie jest możliwe całkowite uwolnienie. Po wielu latach walki duchowej nauczyłam się, że oprócz modlitwy egzorcyzmu ważniejsze jest odpowiednie rozeznanie, prowadzenie i praca nad sobą.

Pochodzę z rodziny, która jest daleko od Boga, w której ojciec od zawsze stosował przemoc, głównie psychiczną, złorzeczenia itp. Nigdy nie zaznałam miłości i poczucia bezpieczeństwa.

Mój proces uwolnienia trwał już kilka lat, podczas którego chodziłam codziennie do Kościoła, przyjmowałam Komunię Świętą oraz uczęszczałam w spotkaniach modlitewnych. Obecnie siłę w walce duchowej daje mi przede wszystkim codziennie uczestniczenie w Eucharystii i przyjmowanie Komunii św. Wcześniej doznałam także łaski przebaczenia wszystkim krzywdzicielom, a także sobie samej.  Jezus uleczył ogromne rany mego serca jakie zadali mi m.in., rodzina, mężczyźni, pracodawcy, a także jakie zadałam sobie sama poprzez życie w grzechu.

 

Joanna

 

Świadectwo Eugenii

Mam na imię Eugenia, mieszkam w Myczkowie.

17 czerwca 2015r. w Polańczyku w czasie Nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie duchowe księża podchodzili do wiernych, modlili się i nakładali na nich ręce. Jeden z księży podszedł do mnie
i podczas modlitwy otrzymałam spoczynek w Duchu Świętym. Odczułam wtedy bardzo mocne bicie serca,
a z sercem już kilka lat miałam problem. Od czasu do czasu odczuwałam jego bardzo szybkie, nierównomierne i mocne bicie, czasem miałam także bóle w klatce piersiowej.

Na nabożeństwach często padają słowa, „że Pan będzie uzdrawiał”, czyli, że nie wszyscy zostają uzdrowieni od razu – tak też było w moim przypadku. Przez cały tydzień po powrocie z nabożeństwa odczuwałam jeszcze mocniejsze i bardziej nierównomierne bicie serca. Zastanawiałam się wtedy: „co się dzieje”,
ale przyjmowałam wszystko takim, jakie było i ciągle ufałam Panu.

Po tygodniu objawy całkowicie ustąpiły. Pan uzdrowił moje serce i do dziś nie mam z nim problemu.

Cztery dni później po wspomnianej Mszy Świętej o uzdrowienie i uwolnienie w Polańczyku otrzymałam kolejną łaskę. Będąc na Mszy Świętej w kościele w Myczkowie pierwszy raz w życiu miałam możliwość wysłuchania Mszy Św. bez rozproszeń. Dotychczas uczestnicząc we Mszy Świętej nigdy nie byłam na niej tak skupiona jak tego dnia. Wcześniej będąc na Mszy Św. zawsze przychodziły mi do głowy jakieś rozpraszające myśli. W tamtej chwili pomyślałam: „co się dzieje” – rozproszenia zostały jakby zablokowane. Zaczęłam się wtedy zastanawiać jak to jest możliwe. Tą wielką łaskę, którą udzielił mi Pan w tamtym momencie przyjęłam z niedowierzaniem. Pod koniec Mszy Św. odczułam wielką radość i pomyślałam sobie: Co Pan Bóg ma dla nas przygotowane i w tym samym momencie przestałam się bać śmierci, której tak bardzo się bałam.

Kolejną łaskę otrzymałam w 2016 r. w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W czasie Komunii Świętej, gdy wierni śpiewali pieśń : „Cóż Ci Jezu damy” ja przyjęłam Komunię Świętą i pomyślałam sobie : cóż Ci Jezu dam, chciałabym śpiewać, ale nie mogę, bo byłam zachrypnięta. A z chrypką już kilka lat miałam problem
i zawsze wypadało to w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Wtedy na chwilę odczułam dziwną lekkość
w gardle, chrypka chwilowo zniknęła i mogłam zaśpiewać.

Za miesiąc, czyli 17 stycznia 2017 r. była kolejna Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie duchowe w Polańczyku, ale nie mogłam na nią pojechać, ponieważ byłam chora. Postanowiłam, że tę Mszę Św. wysłucham przez internet, jednak był wtedy problem z połączeniem. Pomyślałam sobie wtedy chciałabym tam być, a teraz nawet nie mogę wysłuchać transmisji przez internet. Po 25 min od rozpoczęcia się Mszy Św., naprawiono awarię i w końcu była już możliwość jej słuchania. Transmisja rozpoczęła się akurat od słów księdza: „są wśród słuchających tacy, którzy chcieli by tu być, ale nie mogą”. A ja tak bardzo pragnęłam tam być, a nie mogłam. Później podczas modlitwy o uzdrowienie, gdy ksiądz modlił się – poczułam ciepło w gardle, takie odczucie jakby ktoś je podgrzewał. Ciepło czułam aż do zakończenia Nabożeństwa. W tym momencie otrzymałam łaskę uzdrowienia gardła – zniknął mój problem z chrypką.

W tym samym roku, 17 listopada 2017 – otrzymałam kolejną łaskę, został uzdrowiony mój kręgosłup,
z którym miałam duży problem. Były i takie chwile, że moi bliscy musieli pomagać mi wstać z łóżka, bo nie mogłam tego zrobić o własnych siłach. Lekarz rodzinny zlecił mi wykonanie zdjęcia RTG kręgosłupa. Z opisu wynikało :

Będąc na Mszy Św. w Polańczyku ksiądz wypowiedział słowa, że Pan uzdrawia chory kręgosłup pewnej osobie, ale też dziś będzie Pan uzdrawiał wiele osób z chorym kręgosłupem. Na drugi dzień wstałam z łóżka i odczułam, że nie boli mnie już kręgosłup – zostałam uzdrowiona. Wypowiedziane słowa, że Pan będzie uzdrawiał wiele osób z chorym kręgosłupem tyczyły się też do mnie.

Panie nie wiem jak Ci mam dziękować, Ty dajesz więcej niż się spodziewamy.

 

Chciałabym jeszcze opowiedzieć o kilku znakach obecności Maryi i Jezusa w moim życiu :

–  kiedyś podczas smażenia placków ziemniaczanych, których jak wiadomo zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu i nie czuć wtedy niczego innego, odczułam zapach pięknych róż zdałam sobie wtedy sprawę,
że zapach ten był oznaką Matki Bożej przy mnie w tamtym momencie,

– jakiś czas temu będąc w domu przy odmawianiu litanii do Serca Pana Jezusa odczułam krótkotrwały zapach siana, tak jak wcześniej odczułam zapach pięknych róż, zdziwiłam się wtedy bardzo i zaczęłam się zastanawiać skąd on się wziął, i w tym momencie w głowie pojawiła mi się myśl, że to znak od Pana Jezusa,

– kilka lat temu mój mąż zagubił prawo jazdy, wszędzie go wtedy szukaliśmy ale nigdzie nie mogliśmy go znaleźć. Po jakimś czasie, podczas czytania Pisma Świętego Pan poprzez wyraźny wewnętrzny głos podpowiedział mi gdzie mam szukać zagubionego prawa jazdy,

– kiedyś już po przeczytaniu dzienniczka Siostry Faustyny przypomniały mi się jej słowa: że jeżeli Pana Jezusa przyjmie się w Komunii Świętej jednego dnia to on jest Żywy w nas do dnia następnego
i w tym momencie odczułam kilkukrotne mocne uderzenie serca takie same jakich doznałam podczas spoczynku w Duchu Św. – przez co Pan Jezus dał mi oznakę tego, że jest żywy w moim sercu,

– Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że w określone dni w tygodniu zacznę pościć w pewnej intencji, nie zakładając sobie wtedy jak długo będzie to trwało. I tak starałam się trwać w tym postanowieniu.
Po pewnym czasie gdy byłam na Nabożeństwie z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie w Polańczyku, a było to jednocześnie w dniu w którym pościłam ksiądz wypowiedział słowa : „posłuchajcie co Pan teraz chce Wam powiedzieć”. Usłyszałam wtedy głos w głębi mojej duszy, który przynaglał mnie do dalszego poszczenia. Zaczęła się toczyć wtedy we mnie walka, ponieważ odpowiadałam, że nie dam rady. Po powrocie do domu, po całym dniu poszczenia pomyślałam sobie: Panie Boże jeżeli mam nadal pościć, to daj mi taki znak, abym dzisiaj nie odczuwała głodu i rzeczywiście zamiast głodu czułam sytość – to był znak od Pana.

Ty Panie znasz moje myśli, dziękuję Ci, że mnie prowadzisz, ufam Ci bezgranicznie.

Dziękuję Ci Maryjo i Tobie Boże w Trójcy Jedyny, że żyję w tych czasach. Dziękuję za łaski, które otrzymuję każdego dnia i za ludzi których stawiasz na mojej drodze.

Świadectwo Marty

Godzien jesteś Panie, aby mówić o Twej Chwale. Godzien jesteś Panie, aby mówić o Twej Miłości, która uwalnia, uzdrawia i leczy.

Mam na imię Marta. Mieszkam w okolicy Rzeszowa.17sierpnia tego roku za namową koleżanki, po raz pierwszy w życiu słuchałam transmisji Mszy świętej z modlitwą uwielbienia nadawaną z Polańczyka w Radio Fara. Było słowo poznania, że Pan Jezus uzdrawia osoby z chorób o których nie wiedzą, że na nie chorują. Po tych słowach dziwnie zaczęłam się czuć w okolicy żołądka, jakby ktoś mi coś ugniatał. Zaraz po tym miałam spoczynek w Duchu.Pierwsza myśl jaka była  w  spoczynku, to chęć ucieczki.Nie chciałam dopuścić myśli na temat mojego zdrowia. Po krótkim czasie poddałam się woli Bożej. Usłyszałam słowa, że Pan Jezus uzdrawia mnie z bóli migrenowych i z raka trzustki. Zaraz po spoczynku usiadłam i powtórzyłam mężowi, że Pan Jezus uzdrowił mnie z raka trzustki i z bólów migrenowych. Po tych słowach miałam drugi spoczynek, który był znacznie głębszy. Czułam, jakby moje ciało i mózg było pod wpływem silnej narkozy. Usłyszałam słowa, że Pan Jezus uzdrawia mniez raka mózgu i przywraca mi wzrok. Pan Jezus mówił, że teraz usuwa mi guza, który znajduje się nad prawym uchem, że będzie wychodził w kierunku prawego ucha. Zaczęłam odczuwać ból, a Pan Jezus powtarzał „Jeszcze chwileczkę córeczko, jeszcze chwileczkę wytrzymaj”. Pan Jezus powiedział, że jest to choroba genetyczna po ojcu. Zbyt wcześnie zmarł, żeby na nią zachorować. Miał 39 lat jak umarł, ja wtedy miałam trzy tygodnie. Zapytałam czy brat jest zdrowy. Pan Jezus odpowiedział, że brat wszystko odziedziczył po matce i jest zdrowy. Zapytałam, czy moja córka jest zdrowa. Pan Jezus odpowiedział, że wszystko odziedziczyła po mnie, ale że ze wszystkiego ją uzdrowi. Po tych słowach Pan Jezus powiedział, że teraz wyciąga drugiego guza, który jest znacznie większy. Ponownie poczułam ból przesuwający się w kierunku prawego ucha. Pan Jezus ponowne powtarzał słowa „Jeszcze chwileczkę córeczko jeszcze chwileczkę wytrzymaj”. Również usłyszałam słowa, że Pan Jezus uzdrawia mnie z jaskry. Te wszystkie słowa, które Pan Jezus mówił do mojego serca- wszystko wypowiadałam na głos. Mąż, który był obecny przy całej tej sytuacji wszystko słyszał i widział. Pan Jezus obiecał mi, że te choroby nigdy nie wrócą. Również Pan Jezus mi powiedział, że każdego dnia na różańcu powinnam dziękować Matce Maryi za uratowanie mi życia, bo to Ona wyprosiła mi tę łaskę. Następnie Pan Jezus powiedział, że to drugie życie, które mi dał należy do Niego, że ja należę do Niego, że jest Panem mojego życia. Zapytałam: „jak Ci mam dziękować Panie”? Odpowiedział mi Pan Jezus, że moim dziękczynieniem będzie życie Jego Najświętszą Wolą. Dwa dni później zaczęłam wyjątkowo energicznie poruszać się po domu, zaczęłam zaglądać w miejsca, w które od dawna nie zaglądałam, mąż zaczął się pytać, co ja tak szaleje po domu. Natomiast dwa tygodnie później kosiłam z mężem trawę, mamy duży ogród, wymaga to ogromnej pracy. Ja od jakiegoś czasu nic nie robiłam w ogrodzie, bo ciągle byłam słaba, zmęczona. Myślałam ze wynika to z mojego wieku. Gdy kosiłam trawę nagle przytuliłam się do męża i zaczęłam płakać, bo uświadomiłam sobie że ja tak naprawdę umierałam.  Zaczęłam chwalić Boga, że mogę pracować, ze mogę się zmęczyć, że mogę się ubrudzić wykonując pracę.

Chwale Cię Panie przez Serce Maryi, że mnie uzdrowiłeś,ze dałeś mi drugie życie, które należy do Ciebie.

1 2 3 4 5 6 11