Category Archives: Świadectwa

Świadectwo

Świadectwo

Na rekolekcje do Wspólnoty Miłości Miłosiernej trafiłem w bardzo trudnym okresie mojego życia. Byłem pogrążony w głębokim kryzysie – kryzysie życia, powołania, moralności i nadziei. Uwikłanie w grzechach sprawiło, że oddaliłem się od Pana Boga i chociaż zewnętrznie wszystko wyglądało w moim życiu dobrze, wewnętrznie byłem wrakiem. Pustka, samotność, smutek, rezygnacja i apatia. Te rzeczy wypełniały moje wnętrze. Przyjechałem tu z myślą, że albo znajdę Boga i wówczas odbuduje się moje życie, albo pogrążę się w pustce. Wydarzyło się to, po co tutaj przyjechałem. Spotkałem żywego Jezusa, który przywrócił mi nadzieję i na nowo zaprosił do pójścia za Nim i z Nim. Jestem wdzięczny Panu Bogu za to miejsce, za tę Wspólnotę, za świętą zwyczajność tego domu, a przede wszystkim jestem wdzięczny za to, że Jego miłosierdzie tak obficie się tutaj rozlewa. Dziękuję również za Wspólnotę, która jest narzędziem w ręku Jezusa, który tutaj jest miłosiernym Samarytaninem opatrującym rany ludzkiego serca.

Ksiądz

Świadectwo Andżeli

Świadectwo Andżeli

W sierpniu 2019 roku dowiedziałam się że mam nowotwór złośliwy tarczycy.

Przyjechałam pierwszy raz na nabożeństwo o uzdrowienie parę dni po informacji o mojej chorobie .

W  trakcie uczestnictwa we mszy świętej i nabożeństwie nie mogłam opanować łez cały czas  płakałam ale ten płacz nie był spowodowany moją chorobą. Doświadczyłam  tak ogromnej ulgi i spokoju  w moim sercu. Dotarło do mnie , że Jezus jest ze mną i będzie przy mnie. Ciężar, strach znikł i obawy o to, co się wydarzy. Tak bezwarunkowo całym swoim sercem zaufałam Jezusowi.

Jezus zawsze był i czekał na mnie, ale nie zawsze w swoim życiu dostrzegałam  Jego obecność.

Operacja była wyznaczona na wrzesień i przyjechałam ponownie na Mszę świętą  i nabożeństwo o uzdrowienie .

Poprosiliśmy z mężem księdza Marka o modlitwę po zakończeniu nabożeństwa.

W trakcie tej modlitwy miałam spoczynek w Duchu Świętym. To, co czułam, nie jestem w stanie wyrazić słowami.

Po zakończeniu modlitwy ksiądz Marek powiedział , żeby jeszcze raz powtórzyć badania przed operacją. Zostało mi  tylko 5 dni.

Udało zrobić się jedynie badanie USG, gdzie lekarz miał problem ze znalezieniem  guzka. Po dłuższej chwili szukania, znalazł i stwierdził, że guzek pękł i się rozlał. Był bardzo zdziwiony i zmieszany. Dodam jeszcze fakt,                        że wcześniej przez tego samego lekarza miałam dwa razy robione  USG tarczycy, gdzie lekarz nie miał problemu z odnalezieniem miejsca guzka w trakcie badania.

Ale pomimo tego był dalej na stanowisku, że muszę poddać się operacji, bo wynik biopsji jest jednoznaczny.

Podjęłam decyzję, że pojadę do szpitala z nadzieją, że zostaną  ponownie wykonane jeszcze raz  badania tarczycy.

Niestety odmówiono mi tłumacząc, że zostałam już zakwalifikowana do zabiegu na podstawie wcześniejszych badań.

Powierzając Jezusowi siebie zgodziłam się na operację. Obecność i opiekę Jezusa czułam w swoim  sercu, które było wypełnione spokojem, pomimo czekania  6 godzin  na zabieg.

Nie czułam również  bólu po operacji, a  świadkiem jest mój mąż, który był przy mnie. To wszystko zasługa Pana.

Pojechałam po dwóch tygodniach do kontroli i zacytuję słowa lekarza: „był rak, a tak naprawdę go nie było, widziałem co usuwałem”.

Chwała Panu!!!!!!!!!!

Jezus nie tylko uzdrowił  mnie fizycznie,  ale też  duchowo uleczył moje serce.

Otrzymałam dar modlitwy w językach.

Moje życie się zmieniło, bo w moim sercu jest Jezus. Modlitwa,                                      a w szczególności różaniec – koronka do Miłosierdzia Bożego,  jest dla mnie najcenniejszym skarbem – ta modlitwa wypełnia moje  serce miłością , radością i spokojem. Leczy i dodaje siły w życiu codziennym.

Matce  Bożej Pięknej Miłości   dziękuję   za chorobę, bo dzięki niej odnalazłam  OJCA W NIEBIE.

 

Dziękuję również Matce Bożej Pięknej Miłości za tę Świątynie, Wspólnotę Miłości Miłosiernej, kapłanów i siostry. Osobiste podziękowania kieruję  dla księdza Marka z całego serca Bóg zapłać.

Rozpal wiarę w sercu a będą działy się cuda i tak   jest teraz w moim życiu.

CHWAŁA PANU!!!

 

Andżela 

 

Świadectwo s. Marii

Świadectwo s. Marii

Przyjechałam na rekolekcje do Polańczyka  po wielu trudnych przeżyciach, mając w sercu chaos. Ufałam, że będzie to czas, w którym Bóg przytuli mnie do swojego serca i uspokoi, pozwoli odpocząć i zregenerować siły. Wielkie było moje zdziwienie, gdy podczas pierwszej modlitwy wstawienniczej usłyszałam od Jezusa, że bardzo pragnie całego mojego serca, ale nie może go wypełnić, bo w tym sercu jest ktoś inny. Jako potwierdzenie otrzymanego proroctwa otworzyłam słowa Pisma Świętego, gdzie było napisane:

„Utrudziłaś się tyloma podróżami, ale nie powiedziałaś: „Dosyć!” Odnalazłaś żywotność twej siły, dlatego nie osłabłaś. Kogo się lękasz i boisz, że Mnie chcesz oszukać? Nie pamiętasz o Mnie, nie dajesz Mi miejsca w twym sercu. Czyż nie tak? Ja milczę i przymykam oczy, a ty się Mnie nie boisz. Objawię Ja twoją sprawiedliwość i twoje uczynki nieużyteczne. Gdy będziesz wołać, niech cię ocalą twe obrzydłe bożki! Ale wiatr je wszystkie rozwieje, wicher je porwie. Kto zaś ucieknie się do Mnie, posiądzie ziemię i odziedziczy moją Świętą Górę” .Iz 57,10nn

Byłam w szoku. Jak Jezus mógł tak do mnie mówić? Przecież przyjechałam potłuczona, a On miał mnie poskładać, a nie jeszcze bardziej rozwalić. Na początku chciałam krzyczeć do Niego, że nie po to się tu zjawiłam, by wyjechać jeszcze w gorszym stanie. „Jak możesz mówić mi, że w moim sercu jest ktoś inny, skoro od kilku miesięcy proszę, by moje serce należało tylko do Ciebie?”

To była dla mnie wielka zagadka. Tym bardziej, że nie wiedziałam o czym Jezus mówi. Gdy wróciłam z modlitwy, zaczęłam się zastanawiać, kto może być w moim sercu? Czy w kimś się zakochałam?  Przyjrzałam się wszystkim relacjom jakie mam, począwszy od kierownika duchowego i nie omijając nawet księdza Marka i księdza Macieja :)))), bo kto wie, może i jakimś dziwnym trafem mogłam się emocjonalnie zaangażować w relacje… Gdy byłam już bardzo zmęczona tym poszukiwaniem, bo ciągle nie widziałam niczego w moim sercu, zadałam Jezusowi pytanie: „Ty mi powiedz Panie, kto jest w moim sercu? Kto to jest tam oprócz Ciebie?” I wtedy usłyszałam głos: „Oddaj mi twojego tatę”. Jednocześnie zobaczyłam w sercu złoty posążek, niby statuetki filmowej nagrody Oskara, na której zaciskam mocno swoje palce. Z mojego serca odezwał się wtedy głos: „Nie oddam Ci mojego poczucia bezpieczeństwa”. Usłyszałam znowu odpowiedź: „Ja nie chcę cię uczynić mocną, ale chcę być dla ciebie Ojcem, który przyjmie twoją słabość”. Moje serce nadal  głośno krzyczało: „Nie! Ja chcę żebyś Ty uleczył wszystkie moje zranienia z dzieciństwa spowodowane brakiem ojca, chcę żebyś wypełnił te wszystkie przestrzenie w których go zabrakło, żebym była silna, bezpieczna, żebym już się nie bała. Masz to zrobić! Takiego Boga potrzebuję!” –  krzyczałam coraz głośniej do Jezusa. Nie mogłam powstrzymać tej agresji. Byłam w szoku, ponieważ pierwszy raz tak mocno krzyczałam i wręcz nakazywałam Bogu, co ma zrobić, w jaki sposób ma wypełnić moje braki… Gdy ten czas modlitwy się skończył, byłam przerażona moją pychą, tym, co wyszło z mojego serca. Byłam też przerażona tym, że z pragnienia poczucia bezpieczeństwa zrobiłam sobie bożka w moim sercu, którego wcale nie było mi łatwo oddać, choć był on o  wiele mniejszy niż Bóg, który chciał to moje serce wypełnić. Bożek był jednak czymś przeze mnie znanym i kontrolowanym, a Bóg który przychodził ze swoją miłością, był tajemnicą. Ponadto łamał moje wyobrażenia o Jego ojcostwie, gdyż wcale nie obiecywał, że będę silna i z uniesionym czołem będę szła przez ten świat, jak to sobie wyobrażałam. Później przyszła skrucha i pragnienie by Pan Bóg zabrał mi tego bożka, bo ja nie byłam w stanie uczynić tego o własnych siłach, własną mocą, choć tego zapragnęłam. W kolejnej modlitwie wyrzekłam się wszystkich bożków, pragnąc otworzyć się tylko na prawdziwego Boga. Pan Bóg jest wierny – usunął tego złotego cielca z mojego serca, podniósł bramę, którą było ono okryte i napełnił mnie Swoją obecnością. Dlatego teraz mogę powiedzieć: Dziękuję Ci Panie za brak ojca w moim życiu. Za to, że ciągle wszystkiego się bałam, uciekałam – bo dzięki tym głębokim ranom Ty mogłeś wypełnić je ponad miarę Swoją łaską. Dziękuję Ci za wszystkie zranienia, za to że szukałam Ciebie w różnych relacjach, bo Ty teraz wypełniłeś te rany Swoją miłością, której nie można porównać z niczym. Dziękuję Ci Boże za to, że pokazałeś mi mój grzech i moje przywiązanie, bo w ten sposób doświadczyłam, że jesteś Panem mojego serca i masz nad tym sercem władzę i nawet wtedy gdy ranisz czynisz to po to, abym uwielbiała Twoje zwycięstwo uzdrowienia. Dziękuję, za to, że w jednej sekundzie uczyniłeś więcej przez Swego Ducha, niż przez miesiące uczynił terapeuta. Dziękuję, bo pozwoliłeś mi doświadczyć tego, że panujesz nad każdą śmiercią w moim życiu, że każda śmierć  jest zapowiedzią zmartwychwstania.

Amen

 

Nie mogłam się powstrzymać, Jemu to się należy, by głosić na dachach :))

Świadectwo s. Marianny

„Wielbi dusza moja Pana … gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.”

 

Jako siostra zakonna po ślubach wieczystych przyjechałam do Polańczyka na coroczne trzydniowe rekolekcje. Bardzo byłam zainteresowana modlitwą wstawienniczą, świeżo po kursie Paweł i chciałam pogłębić ten temat, więc moje konferencje rekolekcyjne były pod kątem modlitwy wstawienniczej. Już od pierwszego wieczoru we Wspólnocie na modlitwie Pan Bóg dawał mi odczuwać swoją niepojętą miłość. Wiedziałam, że Jezus jest hojny w swoim miłosierdziu, przekroczył jednak wszystkie moje oczekiwania. Kiedy na drugi dzień rekolekcji podczas modlitwy Wspólnoty za mnie, Jezus mocno dotykał moje serce, ranę, którą niosłam całe życie (nie przyjęcie daru mojego życia przez mamę) i wyprowadził mnie z więzienia, w którym jeszcze tkwiło serce… doświadczyłam cudu, o który Boga prosiłam wiele, wiele lat. On jest Panem i wybiera najlepszy czas i sposób. Dla mnie wybrał czas we Wspólnocie Miłości Miłosiernej, aby uczynił dla mnie „wielkie rzeczy”. On tego dokonał w jednym momencie! W trakcie modlitwy za mnie w tych „warsztatowych” rekolekcjach…po modlitwie nie mogłam wyjść z zadziwiania i jeszcze teraz ciągle mówię do siebie: „Uwierz, to się naprawdę DOKONAŁO! Jezus dał ci NOWE SERCE, NOWEGO DUCHA!”

Tak jak to obiecał przed wyjściem na rekolekcje, kiedy otworzyłam Słowo Boże, przeczytałam właśnie tę obietnice i dopiero po otrzymaniu tej ŁASKI zrozumiałam, co znaczy otrzymać nowe życie… Niech Bóg będzie uwielbiony za MIŁOSIERDZIE okazane mi i wszystkim ludziom, których tak bardzo kocha. Niech będzie uwielbiony we Wspólnocie Miłości Miłosiernej, niech będzie uwielbiony w życiu wszystkich osób, którzy do Wspólnoty przybędą! Modlitwą ogarniam wszystkich i modlę się o cuda dla moich braci i sióstr!

 

  1. Mariana

 

Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego,
a przywdziej wspaniałe szaty chwały,
dane ci na zawsze przez Pana.
Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga,
włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego!
 Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją
wszystkiemu, co jest pod niebem.
Bar 5, 1-3

Świadectwo Doroty.

Świadectwo Doroty

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Po raz pierwszy na Mszę o uwolnienie i uzdrowienie do Polańczyka przyjechałam z mężem w sierpniu 2018r. Wcześniej byłam już na takich nabożeństwach bliżej swojego miejsca zamieszkania. Do Polańczyka mam ponad 100 km. Tutaj zauroczyła mnie atmosfera, (chociaż to chyba niezbyt trafne określenie). Czułam tutaj obecność Boga. Panu Bogu i Matce Pięknej Miłości oddałam przede wszystkim nasze małżeństwo i mojego męża, który miał poważny problem alkoholowy. I chociaż po powrocie do domu każdy dzień był tylko gorszy, a mnie brakowało sił nie ustawałam w codziennej modlitwie różańcowej i rozmowie z Bogiem. Bezustannie powtarzałam – O cokolwiek poprosicie Ojca w Imię moje, spełnię, aby Ojciec umiłowany był w Synu. Adorowałam Jezusa, ofiarowałam posty, a tu nic. Po dwóch tygodniach mąż o 4 rano obudził mnie i powiedział, że chce iść się leczyć. Dzisiaj jest rok i 1 miesiąc po zakończonym leczeniu. Z własnej woli uczęszcza na zajęcia indywidualne i grupowe z terapeutą. Codziennie o 15 odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a wieczorem różaniec.
Kolejną rzeczą o której chcę napisać było ustąpienie duszności, która nie została zdiagnozowana przez lekarzy. Nie byłam wtedy na Mszy. Z synem byłam przejazdem nieopodal Polańczyka. Poprosiłam, żebyśmy podjechali jeszcze kilka kilometrów. Weszłam do pustego kościółka upadłam na kolana i prosiłam, Matkę Pięknej Miłości, żebym mogła normalnie oddychać. Nie myślimy raczej o tym, kiedy nas ten problem nie dotyczy, to przecież taka normalna czynność. Teraz już wiem za co mam dziękować kiedy otwieram rano oczy. Powiedziałam też Matce Bożej, że jeżeli zacznę normalnie oddychać dam o tym świadectwo. Kolejne świadectwo dotyczy uczestniczenia w Eucharystii przez internet. W listopadzie ubiegłego roku bez jakichkolwiek objawów po położeniu się, w jednej chwili wszystko zaczęło wirować, nie dałam rady wstać, ani nawet usiąść nawet podtrzymywana, bezwładnie leciałam do tyłu, nawet ruch gałek ocznych nie był możliwy. W szpitalu zrobiono mi tomograf, który nie wykazał nic niepokojącego. Po powrocie do domu dalej czułam się bardzo niedobrze. Chodzenie tylko przy ścianie, a na dodatek zaczęła mi drętwieć prawa strona. Biorąc udział w transmisji przez internet, usłyszałam jak ks. Marek wypowiedział słowa, że jest uzdrawiana osoba, która ma jakby niedowład jednej części ciała, tak jakby po jakimś mikro wylewie czy coś takiego. Wiedziałam, nie wiem skąd, ale czułam, że jest to do mnie. W kilku dniach wszystko ustąpiło. Na wizycie kontrolnej lekarz powiedział, że drętwienia, które miałam mogły pochodzić od mikro wylewu, który w tomografie może być niewidoczny. I jeszcze jedno. w tym roku przyjechaliśmy znowu z mężem na Mszę o uzdrowienie, ja miałam na prawym udzie bardzo silną parastazję. Modlił się wówczas Marcin Zieliński. Nie było takiego poznania, ale wracając do domu dotykałam już nogę i było wszystko dobrze. Powiedziałam o tym mężowi dopiero na drugi dzień, ponieważ on już nie pyta, tylko czasami powie, bo ty wierzysz. Tak wierzę, bo mam przecież Ojca Boga Wszechmogącego . Amen. Chwała Panu i Jego Matce. Matce Pięknej Miłości. Całej Wspólnocie Miłości Miłosiernej Bóg zapłać za tak oddaną posługę.

1 2 3 4 11