Siostry i Bracia,
Spotykamy się po raz kolejny u stóp Matki na Jasnej Górze. Co roku przychodzimy tutaj jak do źródła. Szanując Was przygotowałem sobie kilka kartek, ale wiem, że to nie ma żadnej wartości, jeśli nie będzie namaszczone Duchem Świętym. Dlatego, że Duch Święty wchodzi pomiędzy nasze akapity, zmienia czcionki, mówi miedzy wierszami i właśnie o to chodzi, aby to Duch Święty dawał nam moc. Przychodzimy tutaj właśnie na Jasną Górę do Matki, jak co roku, a w tym roku przychodzimy w sposób, można powiedzieć bardziej symboliczny, bo w przededniu Pięćdziesiątnicy, w przededniu Zesłania Ducha Świętego. Opatrzność wprowadza nas w atmosferę Wieczernika.
Kochani, mamy czas wielkiej łaski, czas nowenny, czas wołania o moc Ducha Świętego, o Jego nowe zstąpienie. Bo kiedy zstąpi Duch Święty otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami – mówi Pan Jezus. I to jest temat naszego spotkania. Wszyscy wiemy, czym dla nas jest Jasna Góra i kim dla nas jest Czarna Madonna. Wszyscy dobrze o tym wiemy. Jasna Góra jest przede wszystkim szkołą modlitwy, to szkoła Maryi. I przychodząc na Jasną Górę przychodzimy do szkoły Maryi. Mnóstwo ludzi, miliony osób, około 4 milionów, tak się mówi, odwiedza to nasze narodowe sanktuarium. My przyjeżdżamy tutaj, co roku, na nasze doroczne świętowanie, aby zawsze tutaj, w trzecią sobotę maja, na wałach jasnogórskich, u stóp Matki uwielbiać Boga. Dlaczego my tutaj przyjeżdżamy? Dlaczego ludzie z całego świata, z całej Polski właśnie tutaj przyjeżdżają? Dlaczego Ty tutaj jesteś? Z sentymentu? Tradycji? Pobożności? Myślę, że pewnie po części też. Ale przyjeżdżamy tutaj przede wszystkim, ponieważ wiemy, że tutaj bije źródło, które się nie wyczerpuje. I teraz możemy zapytać, co jest tym źródłem, albo, kto jest tym źródłem? Pewnie wszyscy byśmy powiedzieli jednogłośnie, albo w większości – Maryja! A właśnie, że nie. Maryja nie jest tym źródłem. Przyjeżdżamy tutaj, dlatego, bo tym źródłem, które tutaj tryska, tętni, jest Duch Święty. Duch Święty, Woda Żywa, która od dwóch tysięcy lat tryska spod prawej strony świątyni i rozlewa się w kierunku stepów i w wodach słonych i wszystkie te wody stają się zdrowe. Natomiast Maryja odsłania nam to źródło. Ona odkrywa przed nami to życiodajne źródło, którym jest Duch Święty, bo Ona pierwsza została w tym źródle zanurzona, cała została zanurzona. Poprzez co? Poprzez swoje fiat. I Kochani to jest dla nas pewien drogowskaz, pewien znak, że poprzez moje fiat, tak jak Maryja, mogę dzisiaj, tutaj przez Jej wstawiennictwo, doświadczyć mocy Ducha Świętego, nowej Pięćdziesiątnicy. Maryja poprzez swoje fiat po raz pierwszy doświadczyła przy zwiastowaniu wylania Ducha Świętego. Pełna łaski, wypełniona Duchem Świętnym. Później pod krzyżem to właśnie Ona jako pierwsza otrzymała Ducha swego Syna, na Nią jako pierwszą wylał się ten strumień Miłości Miłosiernej, Duch Święty. Właśnie pod krzyżem. To źródło, ten strumień tryskający od dwóch tysięcy lat, strumień Miłosiernej Miłości Boga, to jest właśnie Duch Święty. I Ona pod krzyżem, jako pierwsza, została zanurzona w tym strumieniu. I wreszcie w atmosferze Wieczernika, kiedy razem z apostołami, jako pełna Ducha Świętego modli się, aby i oni napełnieni zostali Duchem Świętym, bo Ona jest cała wypełniona Duchem Świętym. Wybrana, jako przeczyste naczynie, aby być nosicielką Ducha Świętego, Pnaumatoforą.
Można powiedzieć, że Maryja jest tym nowym bukłakiem, do którego wlewa się nowe wino. Ona nie jest źródłem, ale jest tą nową stągwią, po brzegi wypełniona najlepszym winem, Duchem Świętym. Dlatego nie ma lepszego miejsca niż Jasna Góra żebyśmy mogli się spotkać, u stóp Maryi. Właśnie przy tej przeczystej, nowej stągwi, która nosi w sobie Ducha Świętego, która wypełniona jest nowym winem.
Nie da się oddzielić Maryi od Ducha Świętego. W Niej wypełniły się w pełni słowa, które są tematem naszego dzisiejszego rozważania „Gdy zstąpi na was Duch Święty otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami”. Ona będąc przeczystym naczyniem dysponuje poniekąd zawartością tego naczynia. Ona, można tak powiedzieć, dysponuje Duchem Świętym. Ona może pomóc nam otworzyć się na łaskę i Ona przyspiesza interwencję Ducha Świętego dzisiaj w Kościele. Tak jak kiedyś w Kanie Galilejskiej przyspieszyła interwencję Syna, tak obecnie Maryja przyspiesza interwencję Ducha Świętego.
Maryja jest naczyniem otwartym, z którego pełni chce udzielać Bożej łaski, bo Ona jest pełna łaski. Zobaczmy, że gdziekolwiek pojawia się Maryja tam budzi się wiosna: Medjugorie, Fatima, Jana Góra i wiele innych miejsc. Gdzie jest Maryja, tam jest Duch Święty, tam jest życie modlitwy, tam tworzą się nowe stolice duchowości na świecie. To jest ten właśnie cud przemiany. Jestem przekonany, że odnowa Kościoła rozpoczęła się, ponieważ Maryja, która stoi po prawicy Króla, powiedziała kiedyś „Synu, dzieci mi giną, ludzkość umiera, trawa usycha, więdnie kwiat. Poślij Swego Ducha, wylej Ducha Świętego na ludzkość”. I mamy dzisiaj najliczniejszy ruch w Kościele – Odnowa w Duchu Świętym. Jako wołanie Maryi o wylanie Ducha Świętego na współczesny Kościół, na współczesną ludzkość. To jest Jej zasługa. Jestem o tym głęboko przekonany.
Papież Paweł VI powiedział kiedyś, w 1973 roku „Czasy, w których żyjemy przypominają preludium chrześcijańskiego objawienia Ducha. Już same ślady są oszałamiające. Ożywiające tchnienie Ducha rozbudziło w Kościele drzemiące energie, wzbudziło uśpione charyzmaty, napełniło uczuciem witalności, które sprawia, że Kościół jest młody i aktualny”. I ta Odnowa potrzebuje dzisiaj odnowienia. Tak! Nasza Odnowa potrzebuje dzisiaj odnowienia! I kogo mamy o to dzisiaj prosić? Maryję! O właśnie tak. A już myślałem, że powiecie liderów i animatorów. Właśnie mamy o to prosić Maryję. Dlatego tutaj jesteśmy żeby Ją o to prosić. O odnowienie naszej Odnowy.
Po co tutaj przyjechaliście? Na Odnowę? Czasami tak się potocznie mówi: „Idę na Odnowę”. Jest czwartek, godzina 19.00 – idę na odnowę. Kochani! My nie mamy chodzić na odnowę, my mamy chodzić po odnowę. I tutaj nie przyjechaliśmy na odnowę. Tutaj przyjechaliśmy po odnowę. I tylko Maryja może nam tę odnowę wyprosić, tak jak wyprosiła, ze woda stała się winem. I to wino stało się później symbolem Ducha Świętego.
Kiedy Duch Święty zaczyna działać, to wszystko zaczyna zmieniać. Gdy Duch Święty zstępuje, to dokonuje zmian i czyni wielkie rzeczy. Co mówi Maryja po wylaniu Ducha Świętego? „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Mówi to podczas zwiastowania. Dlatego, że gdy zstępuje Duch Święty rozpala serce człowieka. On zapala w nim swój ogień, wypala śmieci. Duch Święty uzdrawia nasze rany, oczyszcza nas, czasami trawi. Czasami to boli, jak przychodzi Duch Święty. Dlatego niekiedy wolimy nie ryzykować i kiedy widzimy, że Duch Święty się zbliża, to od razu zamykamy Mu drzwi, bo staje się to niebezpiecznie. Tak, tak, życie w Duchu Świętym jest niebezpieczne, bo On wszystko może przewrócić do góry nogami w twoim życiu. Kiedy będziesz chodził po odnowę, nie na odnowę, to On w twoim życiu będzie robił wielkie zamieszanie. I wtedy wszystko będzie się zmieniać. I tu nie chodzi o to, że będziemy biegać po całym świecie jak poparzeni, ale gdy zstąpi Duch Święty to On będzie płonął w nas. I wcale nie musimy biegać jak poparzeni po całym świecie krzycząc: „Bóg cię kocha!”, ale napełnieni Duchem Świętym będziemy dawać świadectwo swoim spojrzeniem, dotykiem, uśmiechem…
Dwa lata temu prowadziłem rekolekcje u sióstr karmelitanek bosych. To było dla mnie niesamowite doświadczenie. Ale chce się podzielić jednym spostrzeżeniem. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem piękniejszych kobiet na świecie. Dlaczego? Bo ich buzie były przemienione Duchem Świętym, były przebóstwione, promieniujące. I tutaj wcale nie chodzi o wygląd zewnętrzny, wcale nie chodzi o urodę. Kiedy Duch Święty zstępuje, kiedy pozwolimy Mu zstępować, to On przemienia nasze oblicze. Zmienia się sposób naszego chodzenia, mówienia, zmienia się jakość naszych relacji ich, modlitwa nasza się zmienia, wszystko się zmienia. Gdy Duch Święty zstępuje, to powoduje, że wyruszamy w góry. Tak jak było w życiu Maryi. Gdy zstąpił Duch Święty Maryja wybrała się z pospiechem w góry. Bo tak to jest po wylaniu Ducha Świętego. W języku oryginalnym, u św. Łukasza, gdy czytamy, że Maryja wybrała się, występuje słowo anastasis. Anastasis oznacza dosłownie zmartwychwstanie. Kiedy Maryja została napełniona Duchem Świętym niejako zmartwychwstała, czyli weszła w przestrzeń życia, które już nigdy się nie kończy, w zupełnie nową jakość i z pospiechem wybrała się w góry. Dlatego, że gdy Duch Święty zstępuje pozwala nam przekraczać nasze ludzkie ograniczenia. Gdyby Duch Święty na mnie nie zstąpił nie było by mnie tutaj. Bo to, co ja tutaj robię mnie przerasta, przekracza moje ludzkie możliwości, ale Duch Święty pomaga mi tutaj stać i wykorzystuje ludzką nieudolność, ludzką słabość, aby realizować Boże zamiary.
Duch Święty chce żebyśmy chodzili po wyżynach naszego życia duchowego, żebyśmy wychodzili w góry, i żebyśmy się wznosili na szczyty naszych możliwości. Oczywiście nie mocą naszej mądrości, tylko mocą Ducha Świętego, tak jak Maryja. Ona miała zaledwie 14 lat, jak wybrała się z pośpiechem w góry, sto kilometrów, do Ain Karim, do św. Elżbiety. Młoda dziewczynka weszła w świat pełen zagrożeń i niebezpieczeństw. Ale one nie miały żadnego znaczenia, ani niebezpieczeństwa ani zagrożenia, ani góry. Dlaczego? Bo był w Niej Duch Święty. Czasami mamy cos do zrobienia, albo ktoś od nas czegoś oczekuje: we wspólnotach, w Kościele, w diecezji. I nagle w oczach pojawia się strach, jak my to zrobimy, przecież to nas przerasta!? I Bogu dzięki! Jeżeli coś was przerasta warto to robić. Bo to, co nas przerasta jest miejscem dla działania Ducha Świętego. Duch Święty nie zadowoli nas chodzeniem po równinach i utartych schematach. Człowiek napełniony Duchem Świętym nie zadowoli się przeciętnością życia. Nie będzie banalizował swojego życia, ale wyruszy w góry, bo będzie spragniony świętości. Dlatego, że Duch Święty prowadzi nas do wnętrza Boga i Duch Święty uzależnia nas od Jezusa. To jest coś niesamowitego: Duch Święty uzależnia nas od Jezusa! Św. Bazyli, ojciec kapadocki, który jako pierwszy zostawił dużą spuściznę teologiczną o Duchu Świętym, napisał kiedyś, że różne są działania Ducha Świętego, nie obyłoby się stworzenie bez Ducha Świętego, żadne cuda nie byłyby możliwe bez Ducha Świętego, ale jest jedno nadzwyczajne, inne od wszystkich dotyczące właśnie Osoby i relacji z Bogiem. Tym szczególnym nadzwyczajnym działaniem Ducha Świętego jest tworzenie zażyłości z Jezusem. Jakie jest niebezpieczeństwo w naszym życiu chrześcijańskim, w apostolstwie, w ewangelizacji, że będziemy biegać jak poparzeni i będzie nam się wydawać, że mamy ogień Ducha. A my nie mamy ognia Ducha tylko biegamy jak poparzeni. A dlaczego nie mamy ognia Ducha? Bo nie mamy zażyłości z Jezusem. Dlatego po tej konferencji będzie adoracja Najświętszego Sakramentu. Nie wyjdziemy na Częstochowę żeby ewangelizować, tylko po tej konferencji uklękniemy przed Jezusem żeby Duch Święty tworzył nas zażyłość z Jezusem, bo tylko w Jego mocy możemy cokolwiek zdziałać na tym świecie. Dlatego Pan wyprowadza nas na Jasną Górę żebyśmy zobaczyli nowe horyzonty, z perspektywy Jasnej Góry. Nowe możliwości, niekiedy uśpione.
Gdy Duch Święty na was zstąpi… No właśnie! Duch Święty ma to do siebie, że On na nas zstępuje. On cały czas zstępuje. Kiedy prześledzimy Biblię od Księgi Rodzaju aż po Apokalipsę to zobaczymy, że Duch Święty cały czas zstępuje. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z nieustanną kenozą Ducha Świętego, czyli nieustannym uniżaniem się Ducha Świętego. Nigdzie nie znajdziemy, że Duch Święty wstępuje. On zawsze będzie zstępował. Dlaczego tak jest? Bo Duch Święty szuka małych, bo Duch Święty ma upodobanie w dolinach. I właśnie to są uprzywilejowane miejsca, które nawiedza Duch Święty. Rozpadliny naszego serca, przepaści, gruzowiska, ludzkie depresje, doły, załamania, ciemne noce, to są doskonałe przestrzenie dla Ducha Świętego. Jak On uwielbia takie miejsca, dlatego ciągle zstępuje. Jeszcze niżej, jeszcze niżej. I ciągle nas oczyszcza. I czasami nam się wydaje, że już po takim ciężkim czasie nocy ciemnej będzie chwila oddechu i jest chwila oddechu. Duch Święty przychodzi, żeby pocałować w czółko a za chwilę dalej pracuje, dalej oczyszcza i schodzi głębiej, niżej. Wydziera z korzeniami chwasty w naszym życiu, żeby zejść jeszcze niżej, do dna ludzkiego serca. Czasami mówi się, że ktoś upadł na dno. No właśnie Duch Święty jest kimś takim, który chce upaść na dno twojego serca, żeby wykorzenić to wszystko, co od Niego nie pochodzi.
W Księdze Sędziów opisującej okres duchowego upadku znajdujemy bardzo liczne odniesienia do Ducha Bożego. I widzimy, że ten Duch Święty zstępuje na ludzi, którzy mieli wybawić Izraela od ciemięzcy: Otniel, Gedeon, Jefte, Samson czy Samuel, który nadzwyczajną moc zawdzięczał Duchowi Bożemu, ale widzimy jednocześnie, że byli to ludzie bardzo słabi i pokorni. Oni wszyscy polegali na Duchu Bożym, ufając, że wyposaży ich odpowiednio do powierzonej funkcji. Czy chociażby najmłodszy z synów Jessego, Dawid? Młody, rudy chłopak. Można powiedzieć po ludzku zupełnie na przegranej pozycji w konfrontacji z Goliatem odnosi zwycięstwo w imię Pana Zastępów, bo opanował go Duch Święty. Bardzo lubię ten fragment walki Dawida z Goliatem. Gdzie udaje się Dawid przed walką? Idzie do strumienia. I co robi? Z tego strumienia wyciąga pięć gładkich kamieni. Nie wiem jak to interpretują Ojcowie Kościoła, ale kiedyś nasunęła mi się taka analogia, że ten strumień, do którego wchodzi Dawid to jest właśnie Miłość Miłosierna, to jest Zdrój Życia, strumień Bożego Miłosierdzia, to jest właśnie Duch Święty. I Dawid z tego strumienia wydobywa pięć gładkich kamieni. Tutaj Ojcowie Kościoła bardzo różnie interpretują te pięć gładkich kamieni. Między innymi, jedną z takich interpretacji jest pięć ran Jezusa Chrystusa. Rany to są narzędzia w ewangelizacji, rany Jezusa i nasze rany, które nawiedza Ducha Święty, który zstępuje do ich głębokości.
Współczesny człowiek czuje się silny swoją inteligencją, nauką, swoim postępem. Wszystko chcemy mieć pod kontrolą: pracę, rodzinę, dzieci, czas, dobra materialne, duchowe i wydaje się, że również w ewangelizacji nazbyt wierzymy w moc ludzkich środków i własnych mądrości. I często jesteśmy w tym podobni do biblijnych Filistynów, którzy się chełpili, że mają w swoich szeregach Goliata. Tak bardzo byli zapatrzeni w swojego Goliata. Uważali, że to on jest gwarantem ich sukcesu. Czy my nie ulegamy tej samej pokusie? Bo mamy zespół z najlepszymi muzykami, bo mamy animatorów po studiach teologicznych, bo mamy w szeregach naszych wspólnot biznesmenów, bo jeździmy na kursy, sesje, warsztaty, sympozja i już jesteśmy taaaacy mądrzy. A Duch święty szuka słabych, szuka małych, pokornych. I dlatego Bóg mówi, że pysznym się sprzeciwia a pokornym daje łaskę. Kogo daje? Ducha Świętego! Właśnie pokornym. A nam się wydaje, że my w tym całym zatroskaniu o to, żeby było jak najlepiej, jak najefektowniej, szukamy Jezusa. A tak naprawdę szukamy samych siebie. I wydaje nam się, że się otwieramy na Ducha Świętego, a tak naprawdę chcemy się dobrze poczuć. Pan Jezus nie przyszedł na świat żeby nam poprawić nastrój. Pan Jezus przyszedł na świat żeby nas zbawić. I dał nam Ducha Świętego nie po to, żeby nas utrwalić w jakimś błogostanie, ale po to żebyśmy byli męczennikami. Tak, bo świadek to znaczy męczennik. Czyli Bóg daje nam Ducha Świętego po to, żebyśmy byli męczennikami, nie po to żebyśmy się dobrze czuli na spotkaniach modlitewnych. Dobrze jest jak się dobrze czujemy. To jest nam bardzo potrzebne w życiu. Radość jest owocem Ducha Świętego, ale dobry nastrój nie jest najważniejszy spośród dzieł Ducha Świętego. Dlatego często ten świat, który nazywa się charyzmatycznym staje się trochę takim światem pogubionym, dlatego, że przewartościowuje pewne rzeczy i szuka nie tam, gdzie można znaleźć. Jest takie niebezpieczeństwo, że będziemy szukać swojej wartości w naszej posłudze, zaangażowaniu, formacji. I te swoje motywacje będziemy zasłaniać Jezusem. Trzeba przyznać, że jako liderzy, animatorzy, księża należymy do ludzi zwiększonego ryzyka. I to, co jest najbardziej niebezpieczne dla nas, to wyniosłość. Dlaczego to jest najbardziej niebezpieczne? Dlatego, że Duch Święty nigdy nie wstępuje na ludzką wyniosłość. Tylko Duch Święty zawsze zstępuje. I powiem szczerze, że ile razy się modlę o pokorę, to chyba jest to jedna z najszybciej wysłuchiwanych modlitw przez Pana Boga. Duch Święty od razu daje taką lekcję pokory, że aż po piętach parzy. Ale to jest błogosławieństwo, bo jest szansa, że Duch Święty może zstąpić do mojej pychy, do mojego egoizmu, zapatrzenia w siebie, do moich planów, ambicji. Piękny w ostatnim tygodniu był tekst w Dziejach Apostolskich (Dz., 16) kiedy św. Paweł przychodzi do pewnego miejsca i pyta czy wy przyjęliście chrzest? odpowiedzieli: tak, przyjęliśmy. A jaki? Janowy. Św. Paweł mówi: dobrze, że przyjęliście Janowy, ale jest coś więcej niż Janowy, bo Jezus przyszedł, żeby chrzcić nas w Duchu Świętym. Na co słuchacze apostoła odpowiadają, że nie wiedzieli o istnieniu Ducha Świętego. I co zrobił Paweł.? Zaczął się nad tymi dwunastoma, którzy nie wiedzieli nic o Duchu świętym, a ci natychmiast zaczęli modlić się w językach i prorokować. Oni nie poszli na uniwersytet, by studiować traktat o Pneumatologii, tylko natychmiast, gdy przyszedł na nich Duch Święty zaczęli się modlić językach i prorokować. To jest cos niesamowitego! Jeszcze pięć minut temu nie wiedzieli kto to jest Duch Święty!
Duch Święty wyzwala nas z lęku. A ten lęk wynika najczęściej z ludzkiej pychy. Boimy się żeby czegoś nie stracić, żeby się nie ośmieszyć, nie zbłaźnić, nie skompromitować. A jak było w życiu Maryi? Kiedy Maryja poszła do św. Elżbiety, po pierwszym wylaniu Ducha Świętego, co mówi Maryja? Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. To jest coś niesamowitego! Nie dość, że służebnica to jeszcze uniżona. Uniżona służebnica – to jest droga, droga Kościoła, nasza droga. To jest tajemnica naszego sukcesu. Uniżenie zwiększa pojemność naszego serca. Dzięki temu więcej łaski możemy przyjąć. Maryja była pełna łaski, bo była do końca uniżona. Nas nie stać na to, żebyśmy byli tak uniżeni, ale im bardziej będziemy pragnąć być uniżonymi tym bardziej zwiększy się pojemność naszego serca dla Ducha Świętego i dla łaski, bo kto się uniża będzie wywyższony. A Duch Święty jest w pierwszym rzędzie dla kalek, ślepców, trędowatych, prostytutek i tych wszystkich, którzy są poza marginesem, którzy żyją w poniżeniu. W pierwszej kolejności dla tych. I nas też Duch Święty chce wyrzucić poza margines, dlatego, że tam na nas czekają. Ale to nie jest pierwszy powód. Pierwszy powód, dla którego Duch Święty chce nas wyrzucić poza margines jest taki, żebyśmy tego marginesu sami doświadczyli, że to ja jestem marginesem, że to ja zdradzam Pana Jezusa codziennie a nawet kilka razy dziennie, że to ja jestem leniem duchowym. I Duch Święty musi najpierw wprowadzić mnie w taki margines, żebym ja mógł zobaczyć w sobie ten margines, a następnie bym mógł pójść do marginesu, bo tam na mnie czekają. Dzisiaj margines jest uprzywilejowanym miejscem działania Ducha Świętego. Tylko my mamy w sobie coś takiego, co nie pozwala nam być słabymi. To jest właśnie pycha. Pycha nie pozwala nam być słabymi. Dlatego Bóg pozwoli niektórym duszom, którym się wydaje, że zaszły daleko w swoim życiu duchowym popaść w grzech śmiertelny, aby je oderwać od przywiązania do swoich cnót. I czasami to jest metoda na łupanie skorupy naszych serc, tej zatwardziałości którą nosimy w sobie.
Pan Bóg dopuszcza żebyś doświadczył takiego kompletnego dna, żebyś zobaczył, że jesteś śmieciem, nikim czy nawet niczym i żeby w tym dnie, do którego zstępuje łaska objawiło się nowe życie. Takie krótkie świadectwo. Na co dzień jestem we Wspólnocie Miłości Miłosiernej. Mieszkamy w Polańczyku. Piękne Bieszczady. Pan Bóg pokazuje nam drogę pójścia w kierunku kontemplacji i w kierunku życia monastycznego. Nasz Wspólnota ma „aż” trzy osoby. Wcześniej jako odpowiedzialny za różne wspólnoty patrzyłem na spotkaniach modlitewnych: czy dzisiaj jest nas więcej? Uuuu… Czemu do nas nie chcą przyjść? Dzisiaj jest nas więcej? No! Fajnie jest! A teraz jest nas troje. Już nie ma mniejszej wspólnoty. Trzy osoby to najmniejsza wspólnota. Już mniejszej nie ma. I Pan Bóg najpierw chce nam pokazać, że nie da nam więcej, że daje nam minimum. I w tej chwili podejmujemy pewne dzieło, którego wartość materialna przekracza pól miliona złotych. I nie mamy nic. Dlatego, że Bóg musi nas odrzeć najpierw ze wszystkiego. Duch Święty odziera nas ze wszystkiego.Najpierw nas odziera z tych naszych zabezpieczeń, z pomysłów. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy takie genialne plany na naszą wspólnotę. Z tego nie zostało prawie nic. Bo wszystko to Duch Święty musiał zabrać, żeby nas uzależnić od siebie a nie od naszych pomysłów. Wiemy, że to dopiero początek oczyszczenia, bo wszyscy widzimy jak bardzo potrzebujemy, aby Duch Święty odarł nas z naszej namiętności, pychy, egoizmu, przyzwyczajeń, lenistwa, wygodnictwa itd. I On to robi, bardzo delikatnie. Naprawdę wierzcie mi On to robi bardzo delikatnie. On odziera z taką wielką czułością, że to naprawdę nie boli, albo mało boli. Kiedy Jezus dotyka naszych ran to nie boli. Kiedy my zaczynamy pchać paluchy w czyjeś rany, to najczęściej dochodzi do zakażenia. I Pan nas prowadzi przede wszystkim w duchowość dziecięcego serca. Nie mówię, że jesteśmy ja Teresa od Dzieciątka Jezus. Daleko nam bardzo do niej, ale Pan Bóg pokazuje nam pewna drogę w naszym życiu: duchowość dziecięcego serca. Druga sprawa to jest duchowość pustych rąk. My nie mamy nic. I to jest największe błogosławieństwo. Wiecie, co jest naszym największym błogosławieństwem? Nic! „Nic” – to największe moje błogosławieństwo. Bo kiedy mam puste ręce, wtedy Pan Bóg może wlać w nie swego Ducha. I doświadczamy cudów na każdym kroku. Nie będę o tym wszystkim teraz opowiadał. Jak ktoś chce niech nas odwiedzi, wtedy opowiemy więcej. I wreszcie – proste narzędzia. Bóg posługuje się prostymi narzędziami, dlatego, że Bóg jest prosty. To my często Boga komplikujemy w naszych wydziwnych planach, pomysłach. Czasami to, co jest proste potrafimy bardzo pokomplikować. A Bóg jest bardzo prosty. Dlatego pięć gładkich kamieni ze strumienia wystarczyło na potężnego Goliata. I Pan Bóg nam pokazuje, że to działa. Pięć ran Jezusa wystarczy na największe diabelstwo, na całe piekło. I nie ma się, co piekłem za bardzo zajmować: bo tu zniewolenia, dręczenia, zagrożenia duchowe – oczywiście o tym wszystkim trzeba wiedzieć. My idźmy do strumienia po pięć gładkich kamieni. I żeby całe piekło pluło na nas to i tak po nas to spłynie.
Otrzymacie Jego moc. Jak było przy pierwszym wylaniu Ducha Świętego w życiu Maryi? Na słowa Anioła „Będziesz matką Syna Bożego”, Maryja się pyta „A jak się to stanie?” Zobaczmy, że Ona nie miała własnych koncepcji; ona słyszy: „Będziesz matką Syna Bożego”. Maryja się nie pyta czy naprawdę, czy to jest możliwe? Maryja się pyta jak, jak to się stanie, jaka jest wola Ojca Niebieskiego w tym wszystkim, jaka jest moja rola? Ona, przeczyste naczynie, nowa stągiew, jest otwarta, cała do dyspozycji. I wtedy Anioł mówi: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. W Biblii Jerozolimskiej mamy dokładnie napisane Duch Święty okryje cię cieniem. Dlatego, że gdy przychodzi Duch Święty wprowadza nas w cień. Otrzymacie Jego moc i zostaniecie wprowadzeni w cień. A jak my rozumiemy moc Jezusa, jak my rozumiemy moc Boga? Dostanę Jego moc i wejdę na ring. Najczęściej tak rozumiemy. Panie przecież w Imię Twoje wyrzucaliśmy złe duchy. Wydaje mi się, ze czasami w naszych wspólnotach nadużywamy Imienia Jezusa. Na czym to nadużycie polega? Ponieważ wykorzystujemy Imię Jezusa dla własnej chwały, bo w Imię Jezusa ja wyrzuciłem siedem złych duchów, dokonywałem cudów, uzdrawiałem… Ooo, jaka gwiazda! A w życiu Maryi było tak, że zstąpiła na Nią moc i Maryja natychmiast poszła w cień. Co poszła robić? Prać pieluchy do Elzbiety. I widzimy, że od tego czasu Maryja zaledwie kilka razy pojawia się na kartach Pisma Św. Całe życie Maryi to życie w cieniu. Dlaczego? Bo zstąpiła na Nią moc. Kiedy zstąpi na ciebie autentycznie moc Ducha Świętego, to Duch Święty bardzo często będzie cię zapraszał do cienia, będziesz niewidoczny. Nie będziesz gwiazdorzył, nie będziesz dominował nad innymi. Często nam się wydaje, że jeśli jesteśmy w Odnowie to jesteśmy lepsi niż inni. Owszem często powtarzamy, jacy to jesteśmy grzeszni, jacy jesteśmy mali, jak to nic nie możemy sami z siebie, ale mamy nadzieję, że nikt nie uwierzy w to, co my mówimy. Duch Święty daje moc i odwagę do usuwania się w cień.
Przyjechaliśmy po nowe wylanie Ducha Świętego, ale w każdej Komunii Świętej dokonuje się wylanie Ducha Świętego. I znowu jest takie niebezpieczeństwo, że będziemy Komunię przyjmować, żeby mieć w sobie moc, a przecież Komunia, Eucharystia jest największym przejawem słabości. Można powiedzieć, że Eucharystia jest owocem największej klęski Pana Jezusa. I gdy przyjmujemy Eucharystię to w jakim celu przychodzi do nas Duch Święty? Żeby wskrzeszać umarłych? Być może też, ale przychodzi do nas przede wszystkim po to byśmy mieli siłę łamać swój egoizm, swoją pychę, swoją zawziętość, zatwardziałość, żebyśmy się stali Eucharystią. Po to jest moc, po to przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii, po to za chwilę klękniemy na kolana przed jego obliczem, żeby mieć moc do odejścia w cień. Zobaczmy jak bardzo Maryja była w cieniu. Tłumy ludzi wokół Pana Jezusa i przychodzą ludzie do Pana Jezusa i mówią: Panie, matka Twoja stoi na dworze.. Maryja, Matka Jezusa stała na dworze, można powiedzieć bidna, pokorna, cicha, mała. Stała na dworze i czekała, kiedy Ona wreszcie spotka się ze swoim Synem. A cała reszta pchała się, cisnęła się, żeby się Go dotknąć, żeby go zobaczyć, żeby Go usłyszeć. A Ona stała na dworze. Właśnie, gdy przychodzi Duch Święty, to daje nam siłę żebyśmy stali na dworze, bo my sami nie umiemy stać na dworze, bo jesteśmy pyszni, zarozumiali, łasi na chwałę. Maryja to jest ikona charyzmatyka, który całą swoją moc wykorzystuje, by Bóg był uwielbiony. I również tak jest w sytuacjach pozornych porażek i ludzkich klęsk, żeby Bóg był uwielbiony. W twoim nowotworze, w Twojej depresji, w Twoim rozbitym małżeństwie, w synu narkomanie – żeby Bóg był uwielbiony. Ona daje nam po to moc.
Dochodzimy do ostatniego punktu: Będziecie Moimi świadkami. Chrześcijanin to świadek Jezusa. I znowu pojawia się pokusa. Wydaje nam się, że bycie świadkami polega na bieganiu po całym świecie jak poparzony i wołaniu: Jezus żyje! Alleluja! Chwała Panu! Nie na tym polega świadectwo. Popatrzmy na Jezusa. Czym on zaświadczył o samym sobie, po zmartwychwstaniu? Niezwykła rzecz, że po zmartwychwstaniu, z ciała Jezusa zniknęły wszystkie blizny, siniaki, strupy, ale pozostały rany. I Jezus zabrał te rany do Nieba. On wstąpił w Niebo zraniony. Dlatego, że ja jestem zraniony, Ty jesteś zraniony, wszyscy jesteśmy poranieni. Dlaczego? Dlaczego Bóg doświadcza nas raną? Dlaczego Bóg pozwala żeby nas przeklinano, żeby nas kopano? Dlatego, że te rany stają się miejscem łaski i stają się narzędziem świadectwa. Dzisiaj najwięksi świadkowie to są byli więźniowie, byłe prostytutki, to są ludzie z marginesu, którzy po ludzku kiedyś przegrali życie, bo byli tak bardzo poranieni i pokaleczeni. I te rany Bóg uczynił znakami swojej łaski. I kiedy zstąpi na was Duch Święty otrzymacie jego moc i będziecie Jego świadkami. Przede wszystkim mocą swoich ran, a nie mocą gadania o Panu Jezusie.
Chciałbym zwrócić uwagę na dwa rodzaje świadectwa: świadectwo mówienia, które jest potrzebne. Maryja idzie do św. Elżbiety i mówi „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię. Jego Miłosierdzie z pokolenia na poklnie nad tymi, którzy się Go boją…..”. Ale jest też świadectwo milczenia. Tak jak prymas Belgii, na którym nie zostawiono suchej nitki, w dosłownym tego słowa znaczeniu, kiedy został oblany wodą przez grupę rozwścieczonych feministek. I okazało się, że prymas odniósł chyba jedno z największych zwycięstw w swoim biskupim posługiwaniu: poprzez świadectwo milczenia. Pozamykał wszystkim usta, dał świadectwo chrześcijańskiej miłości. Trzeba dzisiaj więcej milczeć, żeby wyraźniej usłyszeć Boga. Dlatego będziemy chcieli poświęcić sporo czasu na milczenie podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. A kiedy usłyszymy Boga to też milczymy, bośmy Go usłyszeli. Kiedy człowiek usłyszał Pana Boga tak naprawdę – milczy, wchodzi w kontemplację, wchodzi w zażyłość z Jezusem?
Kiedy zstąpi na was Duch Święty, a na pewno zstąpi, dlatego, że Matka Boża o to się zatroszczy, otrzymacie Jego moc. Otrzymacie! Nie wysłużycie sobie, ani nie wykradniecie poprzez nowennę pompejańską, czy pielgrzymkę do Częstochowy, czy jeszcze poprzez coś innego. Nie! Otrzymacie! Gratis. Za darmo, bo Duch Święty jest za darmo. Otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami mocą waszych zranień, mocą waszej trudnej przeszłości, mocą waszego połamanego życia, mocą waszego cierpienia. Dlatego, że Chrystus jak mówi List do Hebrajczyków przecierpiał pierwszy wszystko. On sam przeszedł drogę, którą każdy z nas przechodzi żebyśmy mogli być świadkami w mocy Ducha Świętego.
Ks. Marek Wasąg